Wpisy archiwalne w kategorii

Jura Krakowsko-Częstochowska

Dystans całkowity:568.80 km (w terenie 133.00 km; 23.38%)
Czas w ruchu:26:09
Średnia prędkość:21.75 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:94.80 km i 4h 21m
Więcej statystyk

147,8km Pętla Jurajska.

Wybiło

Środa, 11 czerwca 2008 · Komentarze(10)
147,8km Pętla Jurajska.

Wybiło 8000km od 2oo6 roku :)

Na dziś zaplanowaliśmy pętlę jurajską:

Mysłowice->Chechło->Ryczów->Pilica->Ogrodzieniec->Mysłowice

A zaczęło się tak...

3:35 pobudka :] Szybko przygotowanie czegoś do żarcia, spakowanie się i na zbiórkę. 4:30 to dobra godzina do rozpoczynania dnia :P Ja, Daniel i Marek zjawiliśmy się na czas. W drogę. Nie było za ciepło. Przez Niwkę do góry na zagórze jakoś dojechaliśmy, dalej przez Strzemieszyce na drogę nr. 790 no i do Chechła. Tam podjazd na Pustynię Błedowską, byliśmy godzinę przed planowanym czasem(7:00). Posiedzieliśmy, pogadaliśmy.

Ta pętla odbywa sie właśnie dzisiaj z powodu wycieczki z naszej szkoły do Ryczowa na skałki. Ok. 7:30 zadzwoniłem do Adriana by dowiedzieć, się co i jak, o której będą w Ryczowie.

Dobra pojechaliśmy do Ryczowa. Najpierw przekraczaliśmy drogę na Ogrodzieniec. Teraz podjazdy :/ Interwałowy teren. No ok, dobry trening przed górami. Trochę się pomęczyliśmy. Wjechaliśmy w końcu na żółty szlak by dojechać do centrum Ryczowa. Przeprawa ciężka, piach po piasty. Jakoś poszło. Jesteśmy w centrum.
Zastanawiamy się na jakie skałki udadzą się koledzy ze szkoły, w końcu dzwonimy, nic dalej nie wiemy ;/ Jedziemy na ślepo, przez Kolonie Ryczów, zatrzymujemy się na prawię godzinę w polu. Próbujemy się cokolwiek dowiedzieć. W końcu jakieś konkretne info i w drogę. Powrót w stronę żółtego szlaku. Zaraz mija nas autokar, z kolegmi ;P Dzwonił kumpel ;D Dobra zaraz do nich dojechaliśmy i co?? Zdzwiwko ;D O to chodziło ;D

Teraz już na skałki całym pieszo-rowerowym peletonikiem :)
Podjechaliśmy, zostawiliśmy rowery i na zbiórkę do przewodnika. Trochę słuchania. Potem, podział na grupy i do dzieła. My z Markiem samodzielnie na skałki, Daniel do jaskini. Połaziliśmy :) Wysoko.. Zdjęcia, powrót na dół. Teraz jeszcze do sklepu z Danielem, powrót na górę. Obiad ;D i w drogę powrotną. Teraz w stronę Pilicy. Zjazd żółtym szlakiem i na Smoleń. Teraz najgorszy moment. Nie chce nam się ;D
Kolejne górki jakoś połykamy. Zjazd z jednej i nowy rekord prędkości 68,2km/h.
Potem wjazd do Piliscy i na Ogrodzieniec. Ciągle pod górę i bez chęci jazdy. 2km przed podzamczem przerwa, pół godziny. Walneliśmy się do trawy i prawie śpimy ;D

Dobra po przerwie w drogę i na Ogrodzieniec. Tam na drogę 790. Teraz 30km/h. Zaczęło kropić. Podjazd pod Niegowonice i w dół serpentynami. Potem do sklepu na drugie danie ;D 2 jogurty(300g) + 2 kajzerki. W drogę.

Zdecydowaliśmy się jechać przez Pogorię i tam też w krótkim czasie dotarliśmy. Zaczęło lać, jak to zwykle na pogorii. Nie było wesoło, co się później okazało. Ale wróćmy do 'teraz'. W barze, pod parasolem sie schowaliśmy. Hambek i Frytki wszamaliśmy. Przestało padać jedziemy.

Jakoś jedziemy, cali mokrzy, mokra droga. Dojechaliśmy do Będzina, nieszczęsnego. Jadę 30km/h, przejazd przez tory, bardzo ślisko, za mały kąt najazdu i przednia opona straciła przyczepność, w rowku toru pojechałem, potem bokiem po asfalcie, wjeżdżając przy tym w kałuże, zaraz po tym najechał na mnie Daniel.

Straty: Rozcięty i obity łokieć, otarcia deszczówki, otarty róg kierownicy, wgniecony pedał, pręt siodła wypadł z rowku, złamany uchwyt lampki przedniej, otarte siodło. Chyba tyle, dobrze, że miałem deszczówkę na sobie.. (ehh).

Na miejscu widać ślady na jezdni. Było groźnie, ale dalej...

Jakoś pocerowałem łokieć na miejscu i w drogę. Teraz przez niwke i do domu.

Dużo się działo więc zdjęcia:



Kościół przed Chechłem



Pustynia błędowska



Ja, jeszcze na świeżaku xD



Kapliczka żołnieży AK, żółty szlak do Ryczowa



Krzyż, Ryczów



Kolonia Ryczów, koledzy



Skałka



Miejsce dogodne dla naszym maszyn, rejon wspinaczkowy Gim nr. 1



Wszyscy :)



Z Markiem, łazimy po skałkach



..



Skałka, art



Trwa wspinaczka...



Skałkowo



`



Powrót, żółty szlak :o (pieszy!)



My i nasze kolejne ambicje



Pilica, rynek



Postój, widać podzamcze



To było tu... Widać świeży ślad wewnątrz toru, i rozsypaną ziemie... na asfalcie został ślad tarcia, a tam dalej przeleciałem do kałuży.

Tyle ;]
Dużo przygód.. ;D

116km`JB o4 :)

Etap

Sobota, 31 maja 2008 · Komentarze(8)
116km`JB o4 :)

Etap 4 - Dwa Zamczyska i Pierścień Regulic

Dzisiaj wspólnie z Błażejem, Markiem i Danielem wybraliśmy się na czwarty etap Jura Bike.

Start o godz. 8:00. Fotka i w drogę..

Szybko przejechaliśmy przez Mysłowice i Imielin. W Chełmie Śl. skręciliśmy w prawo i drogą koło symbolu Chełmu Śl. wjechaliśmy na drogę ku Chełmkowi. Wjazd do Małopolski przez most na Przemszy. I męczący podjazd. Potem znów kilka interwałów przez Chełmek i Libiąż, no i dalej cisnęliśmy w stronę Wygiełzowa.
Szybka przeprawa no i postój w barze koło skansenu w Wygiełzowie. Po przerwie, podjazd pod zamek, tam Daniel udał się zwiedzić zamek, a ja wypiłem Kicka ;D Teraz już wjazd na szlak, widoki i jazda dalej. Teraz trochę zjazdu i podjazd. Wjechaliśmy i "zjechaliśmy" trzeba było uważać na zakrętach, żeby nie wyrzuciło ;D Moja prędkość to 65km/h innych podobna ;P Później kilka podjazdów i zjazdów no i byliśmy w połowie szlaku. Teraz trochę spokoju, szutrowa droga... Po wyjeździe skręt w prawo i podjazd.. serpentyną do góry.. Jakoś wjechaliśmy.. Jesteśmy w Alwerni, mała sesja i do klasztoru. Trochę fot i do sklepu, mijając po drodze Muzeum Pożarnictwa. Teraz już tylko zjazd no i kolejna serpentyna.. Strzeliło 2000km w tym roku :P Ostatni dzień maja ;] Dobra podjechaliśmy. Potem trochę asfaltu, nawrót w lewo i ładne widoki. Zjazd i znaleźliśmy się w Źródełku Jurajskim. Dla wszystkich wielka ulga ;P Zimna woda ;P No i "ścianka wspinaczkowa" :D:D trochę posiedzieliśmy i w drogę. Niektórzy toples xD Teraz zgubiliśmy szlak, ale błąd szybko naprawiliśmy i jechaliśmy już w stronę kopuł radia RMF FM. Jeden z gorszych odcinków. Najcieplej i pagórkowato. Jakoś pocisnęliśmy i już tylko kilka set metrów do zamku w Tenczynku. Podjechaliśmy, posiedzieliśmy, pofotorgafowaliśmy, połaziliśmy, zjedliśmy obiad :D No i powrót. Zjazd extremalny, świadczy o tym fakt, że Marek zaliczył kontakt z ziemią ;P Teraz powrót. Wracamy niebieskim szlakiem przez Puszczę Dulowską nad zalew Chechło. Puszcza bardzo piękna. Bardzo ładne i przyjemne miejsce. Nadjechaliśmy w końcu nad Chechło. Wszyscy migiem się rozebrali i? No i do wody! :D Przyznam 'strefa jajek" najgorsza ;P Ale już za chwile wszyscy pływali. Ochłodzenia, panowie poszli na lody no i zaraz w drogę. Teraz do Chrzanowa, dalej zielonym szlakiem(JB o1) do Stawów Groble i przez Byczyne, Jeleń pod Rakovie. Dalej przez Dziećki, Kosztowy i Brzezinke podjechaliśmy na Słupną. Teraz już tylko w długą i do domu. :)

Etap 4 - Dwa Zamczyska i Pierścień Regulic zaliczony :)
Daniel sobie nieźle poradził, należą mu się brawa za wytrzymałość, jak na pierwszy tak długi etap. Witamy w teamie! ;)

Ps. Od teraz każdy kolejny wyjazd planujemy z kąpielą w jakimś jeziorku :P

Max prędkość: 65,0km/h

Zdjęcia:



Start, cała ekipa



Chełm Śl., mak ;P



Wygiełzów skansen, odpoczynek



:)



Daniel na tle zamku



Hehe ;P



Zamek Lipowiec



Grzyb ;)



Widoki z Lipowca, Daniel



Szlak ;)



Odpoczynek.. koledzy



W oddali klasztor w Alwerni



Nasza grupka z Mysłowic :)



Klasztor w Alwerni



Marek nie wytrzymał ;D, Jurajskie źródełko



Zimna i czysta



Toples xD



Daniel przed Tenczynkiem ;P



Zamek



Ruiny



Puszcza Dulowska



Chechło i chłopaki ;D

Pozdrowienia
:)

113,8km`JB`o3 zaliczone ;)

113,8km`JB`o3 zaliczone ;)

PEŁNA RELACJA -> www.jb.30.pl

Masakra dzisiaj :P

W skrócie na razie, będzie później cała relacja.

Najpierw z grupką z gimnazjum dojechaliśmy do Pogorii 3, gdzie odłączyliśmy się od nich i pojechaliśmy dalej. Wjechaliśmy na drogę główną i po chwili z wijących się wysoko serpentyn wjechaliśmy do Łaz. Bardzo szybki zjazd(63,1km/h). Spod dworca PKP ruszliśmy szlakiem do Chechła. Początek ciężki, do tego upał i mega wilgotność powietrza. Przejechaliśmy jakoś szlak. Podjechaliśmy na Pustynię Błędowską. Parę zdjęć i uciekamy do domku. W drodzę powrotnej mocno wiało, skwar był nie do zniesienia. Po wjechanie na sporą górkę, przyszedł moment krytyczny :/ Dobra zjedliśmy(na przymus!) i ruszyliśmy dalej. Postanowilismy ominąć Strzemieszyce i pokierować się znów na Pogorię. Tak zrobiliśmy i dobrze bo omineliśmy rozpoczynającą się nad Hutą Katowice burze. W drodzę na Pogorię 3, uciekaliśmy przed burzą. Tempo dla wyjadaczy xD Mnóstwo ludzi na ścieżkach, co doprowadziło do niegroźnej czołówki z chłopakiem, w której brał udział Michał, a za 20 metrów zaliczyłem OTB podczas nagłego chamowania przed dzieckiem :/ Dobra dalej trochę siedzieliśmy opd paryzolem, hambek i hotdog zjedzony i w drogę. Minimalnie kropiło, dojechaliśmy szybko do Parku Sieleckiego. Tutaj pies prawie wpadł mi pod koła! :/ Dobra szybko do domu i koniec :D

Zdjęcia:



Spotkanie przy gimnazjum



Wymiana dentki u Daniela



W drodzę na Pogorię, Michał



Pogoria III



Ryba o długości 40cm :/



Pogoria IV



Widok z górki w Łazach



Dworzec PKP w Łazach, wjazd na szlak



Na szlaku



Jakieś konkretne oznaczenie :D



Tuż przed Pustynią, kwiatek



Widok z wzgórza przed Pustynią



Bunkier, pustynia, gorąc, skwar, piach...



Pustynia w całej okazałości



Burza nad Hutą Katowice, ucieczka...



Tym razem już sami w tym samym miejscu, nad Pogorią III, pod paryzolem



Padało xD

Na razie tyle :P

O godzinie 9:00 Błażej

Niedziela, 11 maja 2008 · Komentarze(9)
O godzinie 9:00 Błażej i ja byliśmy już na Shell'u. Michał dotarł do nas dopiero po paru minutach. Po małych zakupach wyruszyliśmy w stronę Jaworzna.

Szybki przejazd i już byliśmy w Szczakowej. Tutaj niestety zaczęły się okropne podjazdy. Jednak dzielnie przebyliśmy ten niemiły odcinek. Za Szczakową rozpoczęła się długa (10km), prosta i według niektórych nudna (według mnie bardzo dobra) droga do Bukowna.

W jej połowie, zaraz przy moście nad rzeką płynącą wspaniałymi meandrami wśród piaszczystych wzgórz, zatrzymaliśmy się na pierwszy postój. Batonik, kanapka, zdjęcie i już jechaliśmy dalej. Najbardziej zdziwił nas widok dziadka na składaku który jechał równo z rowerzystą na kolarce :D Przejechaliśmy przez Bukowno i wjechaliśmy wreszcie na niebieski jurajski szlak rowerowy - wokół Olkusza.

Tutaj zaczęły się piaszczyste, leśne drogi, tak bardzo charakterystyczne dla jury. Niestety był pewien odcinek na którym ktoś postanowił wysypać dość gruboziarnisty tłuczeń (prawie taki jak na torach kolejowych). Ale koniec tego kawałka wynagrodził nam wspaniały widok uprawy leśnej w miejscu wyrobiska piasku.

Wjechaliśmy do Olkusza. Musieliśmy się przebić przez ścisłe centrum, wraz z rynkiem i okolicami kościoła do którego `watahami` gnały pierwszo-komunijne dzieci w szatach liturgicznych. Ale jakoś dało radę. Wjechaliśmy w dość ciekawy las iglasty, rosnący na samym skraju dwóch osiedli mieszkaniowych. Następnie przez parę pomniejszych wiosek (takich jak Witeradów, czy Zabrzegi) dojechaliśmy do wsi Osiek.

Po ostatnim wypadzie do Andrychowa Michał miał już ustosunkowaną opinie na temat wszystkich miejsc nazwanych tym mianem (dla niewtajemniczonych - mieścinka Osiek na trasie Oświęcim - Osiek - Wieprz - Andrychów to około 15 kilometrów przewyższeń interwałowych rzędu 20-50m). I znowu wspaniała nazwa nas nie zawiodła. Gdy po krótkiej przerwie ruszyliśmy dalej przez Osiek, naszym oczom ukazał się najwyższy podjazd asfaltowy jaki miałem (nie)przyjemność oglądać w moim życiu. Miał lekko 75m różnicy poziomów. Chwała Bogu, że bezpośrednio przed nim znajdował się ogromny zjazd który pozwolił na rozpędzenie się do 56.8km/h, co dało dobrą bazę do pokonania 1/4 podjazdu bez kręcenia korbą. Jak to bywa z takim podjazdami, zaraz zanim znajdował się piękny downhillowy zjazd, który pozwolił zapomnieć o trudach ostatnich paru minut.

Za Osiekiem wjechaliśmy znowu w las, gdzie ilość piasku pod kołami doprowadzała nas do szału. W pewnym momencie Michał zaliczył poślizg podczas hamowania na przednim kole (!), tylko dzięki warstwie mineralnych ziarenek. Niestety, słoneczne dotąd niebo zaczęło się dość porządnie chmurzyć. Po paru minutach już staliśmy pod drzewem w poszukiwaniu schronienia przed deszczem. Mimo, że od początku sezonu Michał zawsze woził ze sobą deszczówkę, to dziś rano, gdy zobaczył pogodę za oknem stwierdził, że dziś na pewno mi się ona nie przyda. Tak więc patrzył z zazdrością na nas, jak chronimy się pod swoimi deszczówkami. Bardziej od deszczu przeszkadzał Michałowi jednak przenikliwy chłód potęgowany wilgotnym ubraniem i brakiem ruchu. Ktoś wpadł na genialny pomysł, aby przejechać kawałek w deszczu, aby się trochę rozgrzać. Tak też zrobiliśmy, doprowadzając nasze rowery do stanu agonii. Gdyby nie szybka `pierwsza pomoc przed medyczna` udzielona zaraz po skończeniu się deszczu na śródleśnej polanie, to do domu byśmy chyba nie dojechali. Mieszanina jurajskiego piasku i wody dokładnie spenetrowała i obkleiła każdą część napędu i układu hamowania. Zaczęliśmy więc wielkie mycie.

Po wcześniejszym umyciu się w kałuży, z o dziwo dość ciepłą wodą, zaczęliśmy narzekać na brud na naszych rowerach. Wpadłem na genialny pomysł napełnienia bidonów wodą z kałuży i opłukaniu rowerów. Blazi udoskonalił wizję Tobiasza proponując zamiast bidonów użyć butelki i inne pojemniki pozostawione w lesie przez amatorów leśnego wypoczynku. Nigdy nie myślałem, że będę się tak cieszył na widok półlitrowej butelki plastikowej, wyrzuconej w krzaki. A jednak. Używając wody z kałuży dokładnie umyliśmy każdą część rowerów i ruszyliśmy w dalszą drogę z wizją konieczności wymiany supportu, kasety i przerzutek Shimano (w wersji Alivio i Deore...) Na szczęście już po chwili okazało się, że nasze obawy są przesadzone: napęd nie hałasował, w zasadzie, więcej niż powinien.

Odetchnęliśmy z ulgą i ze średnią prędkością 15km/h dojechaliśmy do końca lasu. Wjechaliśmy na drogę która doprowadziła nas do samego Bukowna. Na niebie pojawiły się czarne chmury, ale stwierdziliśmy, że skoro nie ma piasku to możemy jechać, a może nawet wyprzedzimy chmurę. Z prędkością 27-30km/h przejechaliśmy 10km`owy odcinek z Bukowna do Jaworzna, ciągle pokropywani przez deszcz. Dalej to już tylko przejazd przez Jaworzno (dwa złamane zakazy poruszania się na rowerach i taksówkarz krzyczący <<Tu na rowerach kur** nie wolno!>>), Sosnowiec i już byliśmy w domu. Piękny wyjazd pełen przygód :)

Zdjęcia:



Płynie Sztoła, płynie... :)



Tu rozpoczyna się szlak



Uprawa leśna w wyrobisku piasku



Rynek w Olkuszu



Nasz szlak



Tuż za centrum olkusza



W kierunku Osieka, jeden z najbradziej krajobrazowych odcinków



Ponownie :)



Mega podjazd xD



JB`08 - Atak mokrych klonów :D



To wszystko tłumaczy...



`Twój stary pierze w rzece...` - tym razem to ja się myje w kałuży ;D



Warsztat rowerowy `Polana`

JB 01-100,6km - zaliczone

Niedziela, 13 kwietnia 2008 · Komentarze(3)
JB 01-100,6km - zaliczone ;)

JB 0'1 - 100,6km - zaliczone ;)

Jura Bike 2oo8 rozpoczęty :) Pierwszy etap zaliczony. "Wokół Chrzanowa"

Start dość późno bo o 10:20. Nikt oczywiście nie był chętny, więc pojechałem sam.
Już od początku przeraźliwie wiało. A co sie później okazało, ICM bardzo się mylił z tym wiatrem na dzień dzisiejszy. Dobra dojechałem bardzo szybko do Rakovi(2 razy się podczepiałem pod bikerów). Średnia na tym odcinku wyniosła 29,2km/h. Bardzo ciekawie. Dalej dojechałem do Byczyny, gdzie skręciłem i pojechałem na Stawy Groble. Przyjechałem na miejsce, gdzie rozpoczynałem wjazd na szlak. Okjedziemy. Pierwszy odcinek bardzo nieprzyjemny, mokro, kałuże no i piach... Przeżyłem, dalej trochę kluczenia na przemian asfaltowymi i terenowymi ścieżkami.

Zaczęły się podjazdy.

Teraz jeszcze asfaltowe, ostro prowadzone podjazdy pod wiatr. Na szczytach pagórków, widoki na okoliczne wsie i mnóstwo zabudowań. Dalej w teren ;) Miło bym wjechać na utwardzony szuter. Przejazdem jeszcze zdjęcie z kozami xD. Dalej dojechałem pod hałdę na Chrzanowie. Dalej jakoś się dowlokłem do Chrzanowa, centrum.

Witamy w Chrzanowie.

Po pierwsze to bardzo trudno było się połapać gdzie prowadzi szlak, straciłem na to mniej więcej pół godziny :/ Po jakimś tam czasie znalazłem w końcu tą ścieżkę, nieźle podenerwowany. Jadę koło lasu no i świta mi, że tą drogę dzień wcześniej z satelity oglądałem, by zobaczyć co mnie czeka ;) Tutaj zaczęło się robić jurajsko - pięknie! Smutki z centrum natychmiast zniknęły. Po chwili już byłem nad Jeziorem Chechłem. Ładnie to wygląda i bardzo dobrze oznakowane dla rowerzystów wszystkie szlaki. Kilka zdjęć i dalej w drogę.

Zaczęła się prawdziwa, twarda JURA!

Dojechałem do Źrebcy, przed moimi oczyma ujrzałem wielką kopalnianą hałdę. Która to już z kolei? Dobra, myślałem, że to tylko przejazdem, a jednak nie. Terenowy podjazd dał nieźle popalić, ale za to wynagrodził go widok kamieniołomu. Pięknie :) Dalej już bardziej mokro, w jednym miejscu trzeba było nieść rower. Wyjechałem z tego 'bagna' i na asfalt.

Naprawdę górzyście.

Najpierw całkiem niezły zjazd, a zaraz potem w prawo pod pnącą się wysoko serpentynę. Samemu to nie takie łatwe, wiatr nie pomagał. Za mną dwóch innych kolarzy, też nie dają rady... Jakoś dokulałem się do góry. Przy domu pomocy społecznej zgubiłem drogę i zjechałem stromym zjazdem w dół. Na dole zorientowałem się, że zgubiłem szlak. Z powrotem do góry. Dobra znalazłem drogę. Teraz już tylko podjazd pod bodajże, największe wzniesienie na szlaku(403m). Dojechałem, zsapany, wyczerpany i lekko zniechęcony. Odpoczynek, jedzonko i w drogę. Teraz orzeźwiający zjazd w dół... Teraz w prawo i dalej....

Kierunek Wygiełzów ->

No teraz podjazd.. niezły podjazd... zaskakująco wyczerpujący podjazd. Dałęm rady. Musiałem dać rady. Nagroda, piękny widok na zamglony Beskid. I otoczenie ;] Następna nagroda to najbardziej extremalny zjazd dnia. Ponad 50km/h na trawie i trochę więcej na asfalcie. Trochę za późne hamowanie, ale wyrobiłem xD Teraz już widać zamek ;] Nie podjeżdżam, za mało siły. Przejazd obok skansenu i dalej w drogę.

Co za ludzie... :[

Tutaj sie pogubiłem. Zamalowane znaki szlaku.. ;/ Nie wiadomo gdzie jechać. Wynikiem czego ominięcie jednego odcinka szlaku :/ Dalej 20 minutowe szukanie szlaku i w którą stronę jechać. Na chybił trafił pojechałem we właściwą stronę. Okolica ładna, pagórkowato. Co to oznacza ? Oczywiście podjazd, jeden z najtrudniejszych. Moja moc w nogach nie dawała rady w pewnych momentach. No i zarys na prawdę przerażający. Kamienie na podjeździe :/ Potem trawa. I tak na zmianę. W końcu wyjechałem na te grodzisko, coś koło 380m. Dobra teraz minimalny zjazd. I znów podjazd. Znów na kopalnie wapienia? Teraz po wycince lasu. Bałem się o oponki :/

Ku końcowi...

Teraz przez las już nie tak ciężko. Nie pagórkowato. 10km do końca szlaku jakoś przeleciało. Dojechałem do Stawów Groble gdzie zaczynałem. Szczęście i potworne zmęczenie z przejechanego etapu :) Teraz jeszcze trzeba dokręcić do domku te 25km. Nie było łatwo. Wiatr totalnie mnie dobił. W przerwie zauważyłem jeszcze, że złapałem gumę(która to już w przeciągu 2 tygodni ? ;/) dopompowałem oponkę i o dziwo dojechałem na napompowanej do końca.

Słowo kończące

Było na prawdę bardzo ciężko. Samemu przekręcić te 100km w takim terenie... Tak się zastanawiam jeśli każdy następny etap JB będzie tak ciężki to czy my damy radę? Za to Jura ma swoje uroki, za które dziś zapłaciłem wielkim wysiłkiem. No jak wiemy nie ma nic za darmo. Trzeba było się pomęczyć... A co do fot to wybrałem najlepsze, bo tyle bym musiał wrzucać, że strach :P
Teraz tylko regenerować siły i przygotowywać się do kolejnego etapu.
II etap - Szlak Niebieski wokół Bukowna

Zdjęcia:



W drodze na Byczyne



Wjazd na szlak - punkt Stawy Groble



Górki, w stronę centrum Chrzanowa



Widoki



Kozy i ja :)



Hałda w Chrzanowie



Szlak



Strumyczek? przed Jez. Chechłem



W drodze nad jeziorko, czuć las ;)



Jezioro Chechło



Kamieniołom, podziw :)



Przepiękne widoki, na najwyższym wzniesieniu na szlaku



Zjazd do Wygiełzowa, widoki



Kościółek po zjeździe do Wygiełzowa



Widać wieżę zamku



Podjazd, pod grodzisko(380m)



Kopalnia, schron, wycinka



W drodze powrotnej do Stawów Groble



Staw Groble
----------------------
To tyle ;)

V-max - 60,2km/h