Wpisy archiwalne w kategorii

Mountain

Dystans całkowity:857.70 km (w terenie 45.00 km; 5.25%)
Czas w ruchu:35:50
Średnia prędkość:23.94 km/h
Maksymalna prędkość:55.30 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:85.77 km i 3h 35m
Więcej statystyk

Porąbka. Beskid Mały.

Piątek, 10 kwietnia 2009 · Komentarze(2)
Drugi wolny dzień. Dzisiaj znów w góry ;)

Porąbka – wieś (ok. 4000 mieszk.) w Polsce położona w województwie śląskim, w powiecie bielskim, w gminie Porąbka, nad Sołą, między Żywcem a Kętami w Beskidzie Małym.

Wraz z prognozami ICM'u, miało wiać od ok. 10:00. Wyjechałem o 8:05.

Trasa jak zwykle ta sama. Mysłowice, Imielin dalej Chełm, Bieruń. Oświęcim, Grojec, Nowa Wieś i Kęty. Chwilowa przerwa na rynku. Dalej przez Czaniec. Kieruję się w stronę Porąbki i podziwiam okoliczne góry. Dojechałem do centrum w Porąbce. Zakupiłem 2 drożdżówki w pobliskich delikatesach, konsumpcja i przejazd przez rzekę. Porobiłem kilka zdjęć. No i powrót. Tą samą drogą. Silny boczny wiatr :/ W Imielinie spotkałem Krzycha, chwilową pogawędka i dalej w stronę domu. Szybko i dom ;)

Profil wysokościowy:



Statystyki:

Wysokość: od 227 do 308 Meter
Całkowite wzniesienie terenu: 283 Meter
Całkowity spadek terenu: 282 Meter

Pełna trasa GPS:

Całkowity ślad GPS

Zdjęcia:



Rynek Kęty



W Czańcu



;)



Widoki, a ja jadę w stronę centrum :)



Porąbka



Powtórnie







W oddali widać ŻAR



;]



Bociek, powrót




Tylee ;)

Kozy. Beskid Mały.

Sobota, 4 kwietnia 2009 · Komentarze(2)
108km. Kozy. Beskid Mały.

Dziś ponownie w rejony Beskidu Małego. Na celownik wziąłem największą wieś w Polsce.

Kozy - wieś w woj. śląskim w powiecie bielskim, położona nad rzekami Czerwonką,
Kozówką, Pisarzówką i Leśniówką na północnych stokach Beskidu Małego. Kozy są
największą pod względem ludności wsią Polski - liczą 11 844 mieszkańców

Wyruszyliśmy o godzinie 11:00. Do Oświęcimia jechałem razem z Błażejem, trochę mnie pociągnął w tunelu. Dojeżdżając do Oświęcimia średnia w granicach 28km/h.
Tam ja pojechałem dalej w świat, a on tylko po mieście i do domu.
Odbiłem na drogę nr 933 na Pszczynę. Chwilowy postój, nastawiłem nawigację, drogi
przez wsie. I jadę. Od początku dzisiejszej jazdy mocno wiało. Za Oświęcimiem
jeszcze mocniej, jechało się ciężko. Pani Kasia mnie mile kierowała. Ruch niewielki na drogach przez wsie. A widoki na Beskidy lepsze, niż jadąc drogą na Kęty. Kilka razy postoje na focenie. Profil wysokościowy do Kóz dodatni, w dodatku ten wiatr :/

Z oddali dało się zauważyć krzyż na Hrobaczej Łące. Ostatni podjazd najgorszy.
Jakoś dojechałem, chwilka postoju i powrót. Teraz 4km w prędkościach 40-45km/h :)
Tendencja wysokościowa spadkowa. Wiaterek w plecy. Dalej jechało się szybko i przyjemnie, naciągając średnia. Nieźle grzało słońce. Oświęcim, Bieruń.
Droga przez Chełm, Imielin to katorga. Wiatr w twarz. Potem jeszcze trochę pieprzenia się z interwałami w Mce i domek. Kolejna seteczka zaliczona.

Czyż góry nie są fajne?

Profil wysokościowy:



Statystyki:

Wysokość: od 227 do 386 Meter
Całkowite wzniesienie terenu: 444 Meter
Całkowity spadek terenu: 443 Meter

Pełna trasa GPS:

Całkowity ślad GPS


Zdjęcia:



Postój w Oświęcimiu, nastawienie GPS'u



Po drodze do Kóz



Nasze EuroBeskidy







Najważniejszy jest czas w którym robię CO CHCE!



Piękne ;)



W oddali tam gdzieś Kozy



;)



No i ona... DEMA



Skrzyżowanie w Kozach. Moja meta.


Tyleee :)

Czaniec. Beskid Mały.

Czwartek, 2 kwietnia 2009 · Komentarze(4)
Rekolekcyjne przemyślenia czyli znów w drogę.

Dziś padło na Czaniec, malowniczą wioskę w woj. Małopolskim nad Beskidem
Małym.

Ok. 11:45 ruszyłem. Nogi po wczorajszej sto-sześćdziesiątce lekko waciane.
Masakryczny wiatr od początku do końca. Na początku trochę wolniej dojeżdżając
do Oświęcimia średnia prędkość oscylowała w granicach 24km/h.
Od teraz bardzo mocny boczny wiatr, na przemian zmieniający się z czołowym.
Dodatkowym utrudnieniem były rozpędzone z naprzeciwka samochody ciężarowe
wzbudzające powiewy, których nie dało się uniknąć, przez co nierówna i męcząca
jazda. Dojechałem do Kęt, foto :) Potem chwilowa posiadówka na rynku i
jedziemy na Czaniec.

..."mogę przejechać masę kilometrów by choć minutę popatrzeć na góry, poczuć ten rześki górski wiatr"...

Teraz powrót. Wydawało mi się na początku, że może mnie trochę pociągnie ten
wicher, lecz szybko moje zapędy do marzeń rozmył jeszcze silniejszy wiatr
ciągnący się do końca. Znów Oświęcim i dalej Bieruń. Postój i znów drogę.
Pod koniec, na kosztowach spotkałem znajomego biker'a z Masy w Katowicach i
goniłem go, aż do Brzezinki. Potem jazda razem. Bończyk i koniec ;)

Profil wysokościowy:



Statystyki:

Wysokość - od 227 do 293m n.p.m.
Całkowite wzniesienie terenu: 261 Meter
Całkowity spadek terenu: 261 Meter

Pełna trasa GPS:
Całkowity ślad GPS

Zdjęcia:



Co dzień to ja w innym wojowództwie jestem ;)



Grojec, podjazd 35km, droga w stronę Kęt



Pierwszy widok gór



Beskid.



Kwitnie



Świadomość mocnego wiatru.



Jak zwykle ;]



Na rynku w Kętach.



Znów rynek.



Pomnik



Czaniec, widok na góry.



Z drugiej strony też.



No i ja ;)


Tyleee. ;)

Rozpoczynamy wiosnę ;)

Sobota, 21 marca 2009 · Komentarze(2)
No to rozpoczynamy wiosnę ;) Ekipa doborowa czyli: Ja, Daniel i Michał ;)

Rano godzina 10 wyjazd z Mysłowic, lekka rozgrzewka do Bierunia, pierwszy postój.
Dalej coraz zimniej, palce u nóg i rąk zamarzły. Do Pszczyny już tylko szybciej by się rozgrzać. Decyzja jedziemy do Bielska ;) Jedyna możliwość, to 20km drogą ekspresową S1. Tempo od 35-40km/h. Góry i mnóstwo śniegu. Dojeżdżamy na dworzec, kupujemy bilety. Dwa normalne, a tylko jeden ulgowy(zapomnieliśmy legitymacji ;/). Załatwiliśmy postój z obiadkiem u wujka od Daniela. Jedziemy do Wilkowic. Mokro, oj mokro i bardzo zimno. Tylko podjazdy. Widoki piękne. Dojechaliśmy. Godzina odpoczynku. Żurek, herbatka i drugie danie za które serdecznie dziękujemy ;)

Powrót do Bielska. Teraz już zjazdy. Oczekiwanie na pociąg, wsiadamy. Nowym 'Flirtem' jedziemy. Trochę pogadaliśmy i wysiadamy w Katowicach Piotrowicach by dobić do setki. Przez Ochojec, Giszowiec dojechaliśmy do Mysłowic. Tu się rozstaliśmy, ja i Michał jeszcze pojechaliśmy dobić do setki. Wybrałem 10 kilometrową pętle w Sosnowcu. Dojechałem jakoś ;)

Dzień wypada wspaniale, naładowałem trochę baterię mózgową ;)
Oby więcej takich wyjazdów ;)

Trasa: Mysłowice -> Imielin -> Chełm Śl. -> Bieruń -> Bojszowy -> Międzyrzecze -> Jankowice -> Pszczyna -> Goczałkowice Zdrój -> Czechowice Dziedzice -> Bielsko-Biała -> Bystra -> Wilkowice(postój, obiad) -> Bystra -> Bielsko-Biała -> (do Katowic Piotrowic pociągiem) -> Ochojec -> Giszowiec -> Mysłowice -> Sosnowiec -> Mysłowice.


Zdjęcia:



Postój w Bieruniu



Ekipa nie do zdarcia! :)



Jedziemy w kierunku Bielska-Białej :)



Kupujemy bilety na dworcu w Bielsku



Też na dworcu









Teraz w stronę Wilkowic, Daniel przed światłami



Góry ;)



Zimowo..



Postój w sklepie, przed domkiem w Wilkowicach, góry :)



Śnieg









Gorący żurek ;)



Widok z przed domku



Ponownie dworzec PKP w Bielsku





Tu już w pociągu do Katowic ;)

Tylee :)

Dzień` 4
Zwardoń '08

Wtorek, 24 czerwca 2008 · Komentarze(2)
Dzień` 4
Zwardoń '08 - Slovenska Republika, Sól, Żywiec, Mysłowice

Powrót w rodzinne strony.
Rano pobudka. Na rower po bilety na pociąg. Co się okazało mieliśmy pociąg z dworca w Soli. No cóż trzeba będzie dojechać rowerkiem. Zaraz po tym ostatni raz na Słowacje po zakupy. Wróciliśmy szybko. Śniadanie obfite, pakowanie i...? na dworze rozpętała się burza, ulewa jakiej dawno nie było. Nic nie mogliśmy zrobić, pociąg na nas nie poczeka.

Spakowani, ubrani czekamy jeszcze pięć minut. Przechodzi, na szczęście. Wsiadamy na rowery i jazda. Trochę jeszcze pada, ulicę mokre, więc my też.
Rozpogadza się, zanim dojechaliśmy do dworca w Soli już świeciło słonko.

Wsiadamy do pociągu, suszymy się i myjemy rowery ;P
Ruszamy.... pociąg jedzie.... jedzie... wysiadamy w Pietrzykowcach Żywieckich.

Teraz na siodło z bardzo obładowanymi plecakami. Jedziemy na Porąbkę. Interwałowy teren koło Jeziora Żywieckiego, odciska na nas swoje piętno. Przeżyliśmy. Widoki jak zwykle cudne. Jedziemy jakoś dalej. Rzut monetą decyduje, że nie podjeżdżamy pod kolejkę na Żar. Teraz już postój w Porąbce w delikatesach i na lodach włoskich :P I dalej. W Kętach jeszcze na stację benzynową dopompować koła i oczyścić mocnym strumieniem powietrza sprzęt ;]

Teraz już szło... asfalt, równo. Oświęcim, Bieruń, Chełm.. Imielin... i Mysłowice :)

Jesteśmy u siebie. W domu pyszny obiad ;)

Trasa:

Zwardoń -> Słowacja -> Zwardoń -> Laliki -> Kiczora -> Sól -> PKP -> Pietrzykowice Żywieckie -> Tresna -> Czernichów -> Międzybrodzie Bialskie -> Porąbka -> Czaniec -> Kęty -> Nowa Wieś -> Łęki -> Grojec -> Oświęcim -> Babice -> Bieruń -> Chełm Śląski -> Imielin -> Kosztowy -> Brzezinka -> Brzęczki -> Słupna -> Dom

Nasza wyprawa w Beskid Żywiecki dobiegła końca.
Przejechaliśmy 240km. Zaliczyliśmy tysięcznik i zwiedziliśmy piękne miasteczka. Odwiedziliśmy także dwóch sąsiadów: Słowacje i Czechy. :}

Zdjęcia:



Zapakowani do pociągu :P



Dworzec w Soli, nasz pociąg



Widok z okna pociągu na góry



Rowerkowo, w drodze do Porąbki



Jezioro Żywieckie



Spadochroniarze ze śmigłowca



Na końcu wpadają do wody :P



Pierwsza zapora na jeziorze



Widok z zapory na Górę Żar



Kamienna Ściana



Druga zapora na jeziorze



Łańcuch do rowerka ;D Deore ;D Mega wytrzymały ;D

To tyle ;}

Beskid Żywiecki zaliczony!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Dzień` 3
Zwardoń '08

Poniedziałek, 23 czerwca 2008 · Komentarze(0)
Dzień` 3
Zwardoń '08 - Praszywka Wielka (1044 m)

Zdecydowaliśmy się podbić jakiś tysięcznik. Do pierwszej w nocy przeglądaliśmy mapę, wybraliśmy Praszywkę Wielką mierzącą 1044m n.p.m. Podjazd w terenie.

Zebraliśmy się przed 12:00.

Ze Zwardonia, przez Piekło kierowaliśmy się do Soli. Trasa bardzo interesująca. W soli na dworcu zaczynał się czarny szlak prowadzący przewodnio na Praszywkę. Przejazd przez strumyk i trochę podjazdu w niebotycznym terenie. Rezygnacja z tej ścieżki. Pojechaliśmy objazdem asfaltowym, by znaleźć się u podnóża Praszywki.

Z Soli pojechaliśmy do Rycerki Dolnej. Tam wizyta w sklepie i po chwili przejazd przez rzekę. Postój w cieniu pod mostem, mocząc nogi w miłej wodzie. Wnet się zebraliśmy i udaliśmy się już na szlak prowadzący na szczyt naszej góry.. a było to tak..

Pierwsze kilkadziesiąt metrów było dla nas katorgą. Słońce prażyło wysoko na niebie, pot lał się strumieniami. Zaraz straszliwa droga, koleiny, kamienie, korzenie... nie da sie podjechać, trzeba pchać.. miejscami ścieżka jest nawet nie do przejścia dla pieszych! pchamy już dobre 40 minut rowery.. ;/ Co gorsze nie możemy opędzić się od tutejszego robactwa. Pchamy dalej.. pokazało się troszkę bardziej płasko, z lepszą nawierzchnią. W końcu na siodle. Kilkadziesiąt metrów i znów pchamy. Na zmianę. Spotkaliśmy pierwszego i ostatniego na tym szlaku turystę. Cześć! ;}

To już blisko... jedziemy łąką, pośród szumiących i rozgrzanych od słońca traw. Wyprzedziłem nieco moich kolegów, jestem pierwszy! :} Jest punkt wysokościowy, zdjęcia i gdzie te widoki? Z zapowiedzi mapy powinien znajdować się tutaj punkt widokowy, nie ma go. Widzę swoich kolegów. Już prawie na szczycie Błażej zalicza śmieszne OTB przez kierownicę. Koszulka którą miał na kierownicy, wkręciła mu się w koło i hamulec. Obite kolano, zadrapania od zębatek korby. No i męcząca próba wyciągnięcia jego koszulki. Udało sie. Odpoczywamy, kilka zdjęć i zjazd.

Teraz to co najlepsze. Było szybko i stromo. Obręcze niemal rozgrzane do czerwoności. Hamulce straciły na tym połowę siły z jaką powinny hamować. Teraz trochę gorzej, kamienie. Trzeba uważać. Daniel zaliczył podłoże, właśnie przez kamienie. Na razie tylko ja nie jestem poszkodowany :D Przemywamy się w potoku i dalej zjazd. Teraz już łatwo i szybko. Jesteśmy znów pod sklepem.

Powrót do domu. Znacznie wyprzedziłem moich kolegów, podbijając średnią. Teraz do Soli wiało w twarz, także byłem z przodu. Zatrzymałem sie za Solą w lesie. Za chwilę podjechał Błażej, no i kilka minut oczekiwania na Daniela. Jedziemy wszyscy razem. Piekło i centrum. I znów na kwaterze. Było ciężko.. ;]

Trasa:

Zwardoń -> Laliki -> Kiczora -> Sól -> Rycerka Dolna -> Wjazd na czarny szlak na Praszywke Wielką -> Zjazd wzdłuż potoku do rycerki -> Rycerka Górna -> Rycerka Dolna -> Sól -> Laliki -> Zwardoń

Jutro powrót w rodzinne strony.. :(

Zdjęcia:



Do Soli



Maaaapaaaa



Dworzec w Soli



:)



W drodze do Rycerki, widoki



Widok na Praszywkę Wielką



Przeprawa przez rzekę(u góry jest most ;D)



Zaraz podjazd uff.. ;P



W trakcie zdobywania góry...



Podjazd...



Prawie szczyt...



Jeszcze trochę... widoki



Jestem! :)



I mój rowerek ;P



Punkt wysokościowy



OTB Błażej



Troszkę poniżej ze szczytu



Też pikny widok



Zjazd Błażej



Potoczek..



Żarcie dla... .. muja ;D

To tyle ;]

Jutro ostatni dzień...

Dzień` 2
Zwardoń '08

Niedziela, 22 czerwca 2008 · Komentarze(3)
Dzień` 2
Zwardoń '08 - Koniaków, Istebna, Czechy.

Dzisiaj późno się zebraliśmy. Do 15:00 odpoczywaliśmy po trudach wczorajszej katorżniczej jazdy. W końcu wyruszyliśmy. Plan docelowy to Koniaków, Istebna i Czechy.

Wyjechaliśmy w stronę Piekła i skręcając w lewo za potokiem zaczęliśmy podjeżdżać w górę. Wyjechaliśmy na górę, oglądając piękne widoki. Teraz dalej... ale? pytając zamieszkującą tutaj kobietę, dowiedzieliśmy się, że źle pojechaliśmy. Trzeba było się wrócić na sam dół. Przynajmniej sobie zjedziemy ;] Zjazd bardzo ostry. 60km/h było lekko. Wszyscy przeżyli....

Jedziemy dalej i za kolejnym strumykiem także skręcamy w lewo. Teraz już mniej piętrzący się podjazd, tempo 20km/h. Kilka zdjęć, bo bardzo ładnie w lesie. Zaraz podjechaliśmy pod wieżyczkę leśniczego. Odpoczynek i w drogę. Znów trochę pobłądziliśmy, ale i tak dobrze na tym wyszliśmy. W prawo na szlak ku górze w Koniakowie. Zjazd w terenie. No i zaraz bardzo ostry podjazd, przekonamy się o tym w dalszej części relacji. Wszyscy jakoś go wymęczyliśmy. Ale to nie koniec. Kolejne podjazdy... wynagradzają nam to piękne widoki. Kilka zdjęć. No i w stronę Istebnej.

Teraz długi zjazd serpentynami i znów kilka podjazdów. Tabliczka Istebna, zdjęcie. Jeszcze 2km i jesteśmy w centrum. Tam tylko bary pootwierane. Wstąpiliśmy do CafeBaru, zjedliśmy pysznego włoskiego loda ;P i w drogę. Teraz na szlak prowadzący do granicy z Czechami. Bardzo stromo się zrobiło. Zjazdy jak i podjazdy. Dwa "Cieńkie Bolki" nie dają rady xD Ostatni zjazd pod granicę. Znów serpentyny, przed jednym zakrętem byłoby 70km/h ale... wyjechał motocyklista, po hamulcach. Teraz już tylko wyprzedzanie dziewczyn i jako pierwszy przekroczyłem granicę Czech, czując się przy tym jak kolarz wygrywający wyścig pokoju ;D Kilka zdjęć i w drogę powrotną. Teraz już tylko podjazdy...

Jeden bardzo ciężki dla "cieńkich bolków" ;P Sprzęt też coś odmawiał posłuszeństwa. Dalej podjeżdżamy na ok. 650m n.p.m. Tam Daniel zaliczył sklep, a ja obfotografowałem piękne góry z zachodem słońca. Teraz lekki zjazd i znów podjazd. Znaleźliśmy się w tym samym miejscu, na stoku góry w Koniakowie. Zjechaliśmy trochę. Teraz wspomniany wcześniej stromy podjazd. Stromy bo? ... zjeżdżając z niego pobiłem mój dotychczasowy rekord prędkości, wybiło 71,4km/h ;]! Przy 70km/h wjechałem w teren(kamienie, korzenie ;D).

Teraz lekki podjazd i asfaltem w dół. Tam już tylko podjazd z Piekła pod centrum i już na kwaterze.

Trasa:

Zwardoń -> Laliki -> Koniaków -> Istebna -> Jasnowice -> Czechy ;) -> Istebna -> Koniaków -> Laliki -> Zwardoń

Zdjęcia:



Pierwszy mylny podjazd



A to widok z jego szczytu



To także na szczycie



Podjazd prawidłowy



Widok na górę w Koniakowie, Błażej



Dzisiaj niebo wyjątkowo fascynujące...



Widoki...



Za taki widok, wiele można dać...



Za ten również...



Zostawiliśmy po sobie ślad xD



Jeszcze ja ;]






Rynek w Istebnej



`Niesamowite`



"Cieńkie bolki" jazda xD!



Czechy :]



Podjazdy, podjazdy...



Góry ~!~



Snopka siana, zachód słońca, góry - czyli wszystko co piękne!



Mam to na tapecie na kompie..

Jutro kolejny dzień zmagań... ;)

126,7km :) Beskid Mały`Hrobacza

Wtorek, 27 maja 2008 · Komentarze(12)
126,7km :) Beskid Mały`Hrobacza Łąka (828m n.p.m.) zaliczona :)

Rano o 7:15 wyruszyliśmy aby zdobyć długo planowany szczyt :)
Bardzo szybko dotarliśmy do Kęt, gdzie zobaczyliśmy góry(godzina 9:30). Skierowaliśmy się na Porąbkę, i obok zapory wodnej dojechaliśmy do punktu wjazdu na szlak. Już od początku podjazd, wydawał się stromy, ale jak się później okazało to był zalążek tego, co miało nadejść :P Asfalt wijący się serpentynami w górę, upał i początki "kryzysu wysokogórskiego" dawały się nam we znaki. Kilka przerw... kilka.. zgubiłem Błażeja z oczu, który gdzieś z tyłu męczył podjazd. Nieszczęsne 100 metrów podejścia z rowerem :/ (brak asfaltu, korzenie, kamienie i stromizna), ale zaraz z powrotem na siodle, kręcę w górę. Teraz już Dziurawy asfalt i kamienie. Coraz bardziej stromo, przebijają się widoki na góry.. Ostatni postój, baton i w górę. Stromo, kamienie, korzenie, ale dałem radę! Jestem... schronisko no i krzyż..
Podjechałem, dwie minuty po jedenastej... zadowolenie! yeaa ;]
Teraz czekałem na Błażeja... przyjechał 15 minut po mnie, po drodze pisząc jeszcze sms'a o okrutnym kryzysie.. Dojechał :)

Teraz już tylko piękny widok z platformy ;) Mieli racje, jest tam na prawdę pięknie. Zdjęcia, głęboki oddech świeżym powietrzem i zjazd w dół. Tym razem czerwonym szlakiem. Szlak ciężki, bardzo kamienisty. Na pewno nikt tam na rowerku nie podjedzie ;] Czasami udało się rozpędzić, ale zaraz ostre hamowanie, bo na drodze już kamyczki... zjechaliśmy.. Widać górę.. zdobyliśmy ją..

Z zachwytem, wróciliśmy spokojnie do domu...
Jak to dobrze, że nauczyciele raz na jakiś czas strajkują, wtedy można wybrać się w góry, po oddychać...

Zdjęcia:



W drodze ku Hrobaczej



Wjazd na szlak i "no to jazda" xD



Błażej męczy podjazd no i te widoki ;)



Mountain x)



Kawałek, który nie podjechaliśmy :(



Już szczyt, widok z platformy



Wolność ;D



Na szczycie - Krzyż III tysiąclecia



...



828m n.p.m. :)



Widoki...



Błażej żyje ;D



I ja też xD



To co kocham!



Zjazd, przeważnie tak było...

--------

Tyle ;)

Namawiam bardzo na spróbowanie swoich sił i zaliczenie tego pięknego szczytu :)

Pozdrawiam
Tobek

124,4km - cel góry andrychowskie

Sobota, 5 kwietnia 2008 · Komentarze(9)
124,4km - cel góry andrychowskie - Wapienica (531m n.p.m.)

A było to tak...

Start o 9:00, spotkanie na Shelu. Ja, Błażej, Michał i Marek zdecydowaliśmy się podjąć takiego wyzwania ;)

Ruszyliśmy dziesięć minut po dziewiątej i szybko, z wysoką średnią przejechaliśmy Mysłowice, dalej Imielin i dojechaliśmy do Oświęcimia. Tam mały postój, sprawdzenie mapy i w drogę. Najpierw trochę krajówką, potem wojewódzką nr. 948 prowadzącą do Kęt. Pokazał się pierwszy podjazd. Za nim w lewo na drogę nr. 949. Prosto do Osieka i dalej przez pobliskie wioski. Tutaj zaczęły wić się serpenty, które zawsze były podjazdem. Zniszczone drogi, gnojówka w rowach i tym podobne ustrojstwa... Przejechaliśmy te podjazdy. Dalej odbiliśmy w kierunku Andrychowa. W oddali pokazały się pierwsze góry.. Piękne zjawisko :] Dalej zniszczone drogi i dużo większe podjazdy. Jechaliśmy.. jechaliśmy, aż w końcu nasze oczy ujrzały tabliczkę z napisem Andrychów ;) Uradowanie :) Widoki przy niej przepiękne, tylko tam zostać :) Góry!! - Wielkie WOW!!! Oczywiście chwilowa sesja zdjęciowa i dalej w drogę. Znów na krajówkę w kierunku centrum. Ze sporej górki w dół, chwile pedałowania i już centrum. Tam dojechaliśmy do Parku Miejskiego. Uzupełnienie pożywienia w pobliskim sklepie i ruszamy by znaleźć początek zielonego szlaku, którym mieliśmy dojechać na Wapienicę. Trochę pokrążyliśmy by znaleźć szlak, ale w końcu z dworca wjechaliśmy na niego. Początek bardzo ostry, podjazd asfaltowy o sporym nachyleniu. Zaraz potem wjazd na mokrą trawiastą ścieżkę. Smarowanie łańcucha, przekąska i w drogę :) Bardzo trudny, najpierw trawiasty potem błotnisty podjazd. Trzask... patrzę, łańcuch spadł. Trochę problemów z wyciągnięciem, ale poradziłem sobie. Dobra, dalej podjazd. Mniej śliski, ale stromy. Korzenie nie ułatwiały sprawy. Dalej leśną ścieżką pokierowaliśmy się na polankę, tam piękny widok na Andrychów i okolice. Parę fotek i w drogę. Przejechaliśmy polanką, potem lasem. Ujrzeliśmy nasz cel - Górę Wapienicę. Teraz zjazd kamienistym szutrem i podjazd tą samą nawierzchnią. Dalej trochę asfaltem, a potem to już pchanie rowerów(nie dało się podjechać, taka stromizna)... najpierw przez zieloną polankę, dalej trochę w lesie po korzeniach. Potem się zawzięliśmy i pomykaliśmy z trudem w stronę szczytu. Daliśmy radę, choć podjazd kamienisto-korzeniowy był bardzo trudny. Zdobyliśmy szczyt rzekomo dwa razy z powodu zapędzenia się Marka dalej szlakiem w kierunku "Przełęczy Kaczyńskiej". Wróciliśmy się potem na szczyt ;) Tam pozytywne rozmyślania o Górach i uroczyste uczczenie Michała urodzin. Przekąska i w drogę powrotną. Zjazd był extra ;) Nie ma co xD Powrót dalej tak samo szlakiem zielonym. Do centrum Andrychowa szybko zajechaliśmy. Dalej w stronę Osiek'a tak jak przedtem. Szło nam dobrze. Znów przez te dziurawe drogi do Oświęcimia. Dalej jak poprzednio przez Babicę do Bierunia. Tak do Chełmu Śl. Tutaj już małe kłopoty... nasze pośladki miały zgon xD No i wiało :/ Jakoś daliśmy radę dojechać do Mysłowic. Pożegnaliśmy się i do domku ;)

Trochę dużo zdjęć :D



Kapliczka, chwilowy postój i ja



Błażej podczas jazdy w stronę Chełmu Śl.



Oświęcim, tory



Postój w Oświecimiu



Peleton i jazda w kierunku Osieka



Peleton



Serpentyny za Osiekiem, podjazdy...



Postój, w rowie szambo :|



W kierunku Andrychowa i takie cuś... xD



Pierwsze Góry, w kadrze Błażej i Michał



Andrychów wita :)



Góry, Błażej i Michał



Andrychów i ja ;)



Widok na góry...



Andrychów, Park Miejski



Wjeżdżamy na szlak :)



Smarujemy xD



Pierwszy terenowy podjazd



Błażej i Michał widok na miasto



Widok na Wapienicę



Tutaj pchamy do góry.. za stromy i śliski podjazd...



Zajeb***e widoki na góry!



Dalej podchodzimy, brak możliwości podjazdu



Przy końcu znowu pchanie, z przodu Błażej, z tyłu Michał



Zdobyłem szczyt :]



Zjazd, Michał w akcji



Zjazd, Błażej w akcji



Zjazd, ja ;)



Mokro, ślisko, a ja pędzę x)



:}



Powrót, za Osiekiem, piękny kwiat xP



Michał i stado motorów :)

Pozdrawiam to tyle z tego wyczerpującego dnia :)

V-max - 52,6km/h