O godzinie 9:00 Błażej

Niedziela, 11 maja 2008 · Komentarze(9)
O godzinie 9:00 Błażej i ja byliśmy już na Shell'u. Michał dotarł do nas dopiero po paru minutach. Po małych zakupach wyruszyliśmy w stronę Jaworzna.

Szybki przejazd i już byliśmy w Szczakowej. Tutaj niestety zaczęły się okropne podjazdy. Jednak dzielnie przebyliśmy ten niemiły odcinek. Za Szczakową rozpoczęła się długa (10km), prosta i według niektórych nudna (według mnie bardzo dobra) droga do Bukowna.

W jej połowie, zaraz przy moście nad rzeką płynącą wspaniałymi meandrami wśród piaszczystych wzgórz, zatrzymaliśmy się na pierwszy postój. Batonik, kanapka, zdjęcie i już jechaliśmy dalej. Najbardziej zdziwił nas widok dziadka na składaku który jechał równo z rowerzystą na kolarce :D Przejechaliśmy przez Bukowno i wjechaliśmy wreszcie na niebieski jurajski szlak rowerowy - wokół Olkusza.

Tutaj zaczęły się piaszczyste, leśne drogi, tak bardzo charakterystyczne dla jury. Niestety był pewien odcinek na którym ktoś postanowił wysypać dość gruboziarnisty tłuczeń (prawie taki jak na torach kolejowych). Ale koniec tego kawałka wynagrodził nam wspaniały widok uprawy leśnej w miejscu wyrobiska piasku.

Wjechaliśmy do Olkusza. Musieliśmy się przebić przez ścisłe centrum, wraz z rynkiem i okolicami kościoła do którego `watahami` gnały pierwszo-komunijne dzieci w szatach liturgicznych. Ale jakoś dało radę. Wjechaliśmy w dość ciekawy las iglasty, rosnący na samym skraju dwóch osiedli mieszkaniowych. Następnie przez parę pomniejszych wiosek (takich jak Witeradów, czy Zabrzegi) dojechaliśmy do wsi Osiek.

Po ostatnim wypadzie do Andrychowa Michał miał już ustosunkowaną opinie na temat wszystkich miejsc nazwanych tym mianem (dla niewtajemniczonych - mieścinka Osiek na trasie Oświęcim - Osiek - Wieprz - Andrychów to około 15 kilometrów przewyższeń interwałowych rzędu 20-50m). I znowu wspaniała nazwa nas nie zawiodła. Gdy po krótkiej przerwie ruszyliśmy dalej przez Osiek, naszym oczom ukazał się najwyższy podjazd asfaltowy jaki miałem (nie)przyjemność oglądać w moim życiu. Miał lekko 75m różnicy poziomów. Chwała Bogu, że bezpośrednio przed nim znajdował się ogromny zjazd który pozwolił na rozpędzenie się do 56.8km/h, co dało dobrą bazę do pokonania 1/4 podjazdu bez kręcenia korbą. Jak to bywa z takim podjazdami, zaraz zanim znajdował się piękny downhillowy zjazd, który pozwolił zapomnieć o trudach ostatnich paru minut.

Za Osiekiem wjechaliśmy znowu w las, gdzie ilość piasku pod kołami doprowadzała nas do szału. W pewnym momencie Michał zaliczył poślizg podczas hamowania na przednim kole (!), tylko dzięki warstwie mineralnych ziarenek. Niestety, słoneczne dotąd niebo zaczęło się dość porządnie chmurzyć. Po paru minutach już staliśmy pod drzewem w poszukiwaniu schronienia przed deszczem. Mimo, że od początku sezonu Michał zawsze woził ze sobą deszczówkę, to dziś rano, gdy zobaczył pogodę za oknem stwierdził, że dziś na pewno mi się ona nie przyda. Tak więc patrzył z zazdrością na nas, jak chronimy się pod swoimi deszczówkami. Bardziej od deszczu przeszkadzał Michałowi jednak przenikliwy chłód potęgowany wilgotnym ubraniem i brakiem ruchu. Ktoś wpadł na genialny pomysł, aby przejechać kawałek w deszczu, aby się trochę rozgrzać. Tak też zrobiliśmy, doprowadzając nasze rowery do stanu agonii. Gdyby nie szybka `pierwsza pomoc przed medyczna` udzielona zaraz po skończeniu się deszczu na śródleśnej polanie, to do domu byśmy chyba nie dojechali. Mieszanina jurajskiego piasku i wody dokładnie spenetrowała i obkleiła każdą część napędu i układu hamowania. Zaczęliśmy więc wielkie mycie.

Po wcześniejszym umyciu się w kałuży, z o dziwo dość ciepłą wodą, zaczęliśmy narzekać na brud na naszych rowerach. Wpadłem na genialny pomysł napełnienia bidonów wodą z kałuży i opłukaniu rowerów. Blazi udoskonalił wizję Tobiasza proponując zamiast bidonów użyć butelki i inne pojemniki pozostawione w lesie przez amatorów leśnego wypoczynku. Nigdy nie myślałem, że będę się tak cieszył na widok półlitrowej butelki plastikowej, wyrzuconej w krzaki. A jednak. Używając wody z kałuży dokładnie umyliśmy każdą część rowerów i ruszyliśmy w dalszą drogę z wizją konieczności wymiany supportu, kasety i przerzutek Shimano (w wersji Alivio i Deore...) Na szczęście już po chwili okazało się, że nasze obawy są przesadzone: napęd nie hałasował, w zasadzie, więcej niż powinien.

Odetchnęliśmy z ulgą i ze średnią prędkością 15km/h dojechaliśmy do końca lasu. Wjechaliśmy na drogę która doprowadziła nas do samego Bukowna. Na niebie pojawiły się czarne chmury, ale stwierdziliśmy, że skoro nie ma piasku to możemy jechać, a może nawet wyprzedzimy chmurę. Z prędkością 27-30km/h przejechaliśmy 10km`owy odcinek z Bukowna do Jaworzna, ciągle pokropywani przez deszcz. Dalej to już tylko przejazd przez Jaworzno (dwa złamane zakazy poruszania się na rowerach i taksówkarz krzyczący <<Tu na rowerach kur** nie wolno!>>), Sosnowiec i już byliśmy w domu. Piękny wyjazd pełen przygód :)

Zdjęcia:



Płynie Sztoła, płynie... :)



Tu rozpoczyna się szlak



Uprawa leśna w wyrobisku piasku



Rynek w Olkuszu



Nasz szlak



Tuż za centrum olkusza



W kierunku Osieka, jeden z najbradziej krajobrazowych odcinków



Ponownie :)



Mega podjazd xD



JB`08 - Atak mokrych klonów :D



To wszystko tłumaczy...



`Twój stary pierze w rzece...` - tym razem to ja się myje w kałuży ;D



Warsztat rowerowy `Polana`

Komentarze (9)

a, pamiętam ;] Ale to dawno było ;] teraz się odstawia wszystkich :P

vanhelsing 23:06 wtorek, 13 maja 2008

na tym samym odcinku drogi:) rok temu :p jeszcze na starych rowerach :p

sparco 21:37 poniedziałek, 12 maja 2008

gdzie tak mieliśmy ? :>>

vanhelsing 22:38 niedziela, 11 maja 2008

"Najbardziej zdziwił nas widok dziadka na składaku który jechał równo z rowerzystą na kolarce :D" tez tak mialem z vanem na tym odcinku :d bardzo dziwny widok :d a wycieczka bardzo fajna pozdrawiam

sparco 22:23 niedziela, 11 maja 2008

Trzeba jakoś ludzi do siebie przyciągać XD

Tobek 22:22 niedziela, 11 maja 2008

Spam :P

vanhelsing 22:18 niedziela, 11 maja 2008

Bo każdy był myty :D

Tobek 22:00 niedziela, 11 maja 2008

Te chmury robią wrażenie :)

A czemu 3 rowerki do góry nogami ? :P

vanhelsing 21:57 niedziela, 11 maja 2008

:D Kurcze co za przygody ;) Nic tylko pozazdroscic!
Fajne krajobrazy na fotkach Pozdrawiam ;)

wicio150 21:53 niedziela, 11 maja 2008
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa obser

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]