Kozy. Beskid Mały.

Sobota, 4 kwietnia 2009 · Komentarze(2)
108km. Kozy. Beskid Mały.

Dziś ponownie w rejony Beskidu Małego. Na celownik wziąłem największą wieś w Polsce.

Kozy - wieś w woj. śląskim w powiecie bielskim, położona nad rzekami Czerwonką,
Kozówką, Pisarzówką i Leśniówką na północnych stokach Beskidu Małego. Kozy są
największą pod względem ludności wsią Polski - liczą 11 844 mieszkańców

Wyruszyliśmy o godzinie 11:00. Do Oświęcimia jechałem razem z Błażejem, trochę mnie pociągnął w tunelu. Dojeżdżając do Oświęcimia średnia w granicach 28km/h.
Tam ja pojechałem dalej w świat, a on tylko po mieście i do domu.
Odbiłem na drogę nr 933 na Pszczynę. Chwilowy postój, nastawiłem nawigację, drogi
przez wsie. I jadę. Od początku dzisiejszej jazdy mocno wiało. Za Oświęcimiem
jeszcze mocniej, jechało się ciężko. Pani Kasia mnie mile kierowała. Ruch niewielki na drogach przez wsie. A widoki na Beskidy lepsze, niż jadąc drogą na Kęty. Kilka razy postoje na focenie. Profil wysokościowy do Kóz dodatni, w dodatku ten wiatr :/

Z oddali dało się zauważyć krzyż na Hrobaczej Łące. Ostatni podjazd najgorszy.
Jakoś dojechałem, chwilka postoju i powrót. Teraz 4km w prędkościach 40-45km/h :)
Tendencja wysokościowa spadkowa. Wiaterek w plecy. Dalej jechało się szybko i przyjemnie, naciągając średnia. Nieźle grzało słońce. Oświęcim, Bieruń.
Droga przez Chełm, Imielin to katorga. Wiatr w twarz. Potem jeszcze trochę pieprzenia się z interwałami w Mce i domek. Kolejna seteczka zaliczona.

Czyż góry nie są fajne?

Profil wysokościowy:



Statystyki:

Wysokość: od 227 do 386 Meter
Całkowite wzniesienie terenu: 444 Meter
Całkowity spadek terenu: 443 Meter

Pełna trasa GPS:

Całkowity ślad GPS


Zdjęcia:



Postój w Oświęcimiu, nastawienie GPS'u



Po drodze do Kóz



Nasze EuroBeskidy







Najważniejszy jest czas w którym robię CO CHCE!



Piękne ;)



W oddali tam gdzieś Kozy



;)



No i ona... DEMA



Skrzyżowanie w Kozach. Moja meta.


Tyleee :)

Czaniec. Beskid Mały.

Czwartek, 2 kwietnia 2009 · Komentarze(4)
Rekolekcyjne przemyślenia czyli znów w drogę.

Dziś padło na Czaniec, malowniczą wioskę w woj. Małopolskim nad Beskidem
Małym.

Ok. 11:45 ruszyłem. Nogi po wczorajszej sto-sześćdziesiątce lekko waciane.
Masakryczny wiatr od początku do końca. Na początku trochę wolniej dojeżdżając
do Oświęcimia średnia prędkość oscylowała w granicach 24km/h.
Od teraz bardzo mocny boczny wiatr, na przemian zmieniający się z czołowym.
Dodatkowym utrudnieniem były rozpędzone z naprzeciwka samochody ciężarowe
wzbudzające powiewy, których nie dało się uniknąć, przez co nierówna i męcząca
jazda. Dojechałem do Kęt, foto :) Potem chwilowa posiadówka na rynku i
jedziemy na Czaniec.

..."mogę przejechać masę kilometrów by choć minutę popatrzeć na góry, poczuć ten rześki górski wiatr"...

Teraz powrót. Wydawało mi się na początku, że może mnie trochę pociągnie ten
wicher, lecz szybko moje zapędy do marzeń rozmył jeszcze silniejszy wiatr
ciągnący się do końca. Znów Oświęcim i dalej Bieruń. Postój i znów drogę.
Pod koniec, na kosztowach spotkałem znajomego biker'a z Masy w Katowicach i
goniłem go, aż do Brzezinki. Potem jazda razem. Bończyk i koniec ;)

Profil wysokościowy:



Statystyki:

Wysokość - od 227 do 293m n.p.m.
Całkowite wzniesienie terenu: 261 Meter
Całkowity spadek terenu: 261 Meter

Pełna trasa GPS:
Całkowity ślad GPS

Zdjęcia:



Co dzień to ja w innym wojowództwie jestem ;)



Grojec, podjazd 35km, droga w stronę Kęt



Pierwszy widok gór



Beskid.



Kwitnie



Świadomość mocnego wiatru.



Jak zwykle ;]



Na rynku w Kętach.



Znów rynek.



Pomnik



Czaniec, widok na góry.



Z drugiej strony też.



No i ja ;)


Tyleee. ;)

Tour de Opole.. czy to żart?

Środa, 1 kwietnia 2009 · Komentarze(3)
Nie!! :) 160km dzisiejszej jazdy ;)

Wyjazd od dawna planowany, dziś w ten prima aprilisowy dzień spełniony, to na
prawdę nie żart! :P

Razem z Romkiem, kolegą ze szkolnej ławy wybraliśmy się by wkońcu zdobyć i
województwo opolskie i same Opole, a potem jeszcze Kędzierzyn Koźle ;)

Start 7:00, spotkanie w Katowicach na skrzyżowaniu Wilchelminie. Przymrozek
tak jak zapowiadałem. Ruszyliśmy według wskazać pani Kasi z mojej nawigacji.

Zimno...zimno czyli dojechaliśmy do Zabrza. Teren do tej pory interwałowy,
pierwszy postój. Słoneczko wschodziło i się ocieplało.. Batonik, kanapka i
dalej w drogę.

W końcu wyjeżdżamy z centrum GOP'u.. droga płaska i równa jak stół, pobocze
marzenie, ruch znikomy, jedziemy swobodnie :) Pogoda piękna, lekko powiewa
wiaterek wysuszając mikro-krople potu z naszych czół. 70km do Opola czyli
jeszcze troche...

Jedziemy i jedziemy, coraz przyjemniej się robi, tempo uśrednione jak
zapowiadałem na początku, oscyluje w granicach 25km/h. Połykamy kolejne
kilometry, gdzie stajemy na kolejny postój nad jakimś bajorem... chwila moment
i w drogę..

Coraz bliżej Opola w granicach 50-60km ukazuje nam się znak informujący o
granicy województwa, szybko pod znak i zdjęcie ;)

Droga jeszcze lepsza, jedziemy płynnie.. postój 25km przed Opolem, Romek się
rozbiera na bardziej lekko, ja też i jedziemy :)

Pani Kasia ciągle nas kieruje tylko prosto.. zaczyna trochę mocniej wiać..
Widzimy znak Opole, uradowani znów pod znak i zdjęcia ;)

Teraz kierujemy się do centrum, gdzie po kilku konsultacjach z przechodniami
trafiamy wprost na rynek. Kilkadziesiąt zdjęć. Piękne miasteczko. Przerwa
obiadowa, czyli 'Kebab Hause', zamawiamy po kebabie i jeszcze szybciej go
zjadamy. Słońce przypieka, teraz do delikatesów i zaraz w drogę. Troche
problemów z wyjazdem, ale w końcu... kierunek Kędzierzyn Koźle, 50km...

Oj zaczeło wiać.. początkowo sieka nie droga. Roboty drogowe. Z każdym
kilometrem wydawało się wzmagać wiatr. Kilka przerw i kryzysów, pozwoliło nam
w końcu dojechać na dworzec do Kędzierzyna...

Zamawiamy bilety.. i..? ku mojemu zdziwieniu bilety nie wyniosły 30zł, tylko
ponad 40zł!! Co to prima aprilis??? Nie.. ;/ Cena samego przewozu roweru to
9zł!! ;/ Dobra. Czekamy 40 minut na nasz pociąg, który odjeżdżał z 3 peronu..

Wsiadamy.. brak miejsc siedzących, stoimy przy rowerach.. pociąg pośpieszny
trochę szybko jechał, sprawdzam na nawigacji prędkość.. momentami 130km/h ;)
Jedyny plus. Odpoczywamy jeszcze w pociągu i w Mysłowicach na dworcu
wysiadamy, uradowani i szczęśliwi dystansem 160km ;) Żegnamy się i jedziemy do
domów... ;)

WYJAZD UDANY!!!!!!!!!!!! :)

Zdjęcia:



Pierwszy postój, Romek i kromka



Drugi postój, droga w stronę Opola



Toszek i wieża ciśnień?



No i witamy na opolskim!! :)



Następny postój, tu się rozbieramy troche.



Witamy w OPOLU! :)



No i Romek też :)



Pomnik w centrum



Brońmy opolszczyzny..



Uliczki..



Ponownie..



Okiennica kościoła



No i wieża



Architektura



Ratusz..



Ponownie



W drodzę do Kędzierzyna..



Jestem.. ;]



Romek też, ale zipie.. :P



Dworzec



Rowerki w pociągu



To nie żart ;)!

Tylee ;)

Poranny niedzielny relaks ;)

Niedziela, 22 marca 2009 · Komentarze(2)
Rano zakwasy po wczorajszym wyjeździe, trzeba by rozprostować, no to z rana na rowerek. Niedziela, więc relaks.

No to pierwsze założenie Balaton w Sosnowcu. Dojechałem tam po krótkim czasie. Focenie, potem bezładne plany. Jechałem gdzie chciałem. Na Maczki, potem do Jaworzna i niezły podjazd na Szczakową. Dalej do Pieczysk. Stara fabryka sfotografowana. Znów jadę przed siebie. Dojechałem do Ciężkowic Ronda, gdzie zawróciłem. Powrót tą samą drogą. Wiatr nie pomagał. Do domu przyjechałem zupełnie wyczerpany. Teraz znów tydzień na regeneracje ;]

Trasa: Mysłowice -> Sosnowiec -> Balaton -> Jaworzno -> Szczakowa -> Pieczyska -> Ciężkowice -> Pieczyska -> Szczakowa -> Sosnowiec -> Balaton -> Mysłowice.

Przewyższenia:



Statystyki:
- Wysokość od 245 do 309m n.p.m.
- Całkowite wzniesienie terenu: 296m
- Całkowity spadek terenu: 296m

Całkowity ślad GPS

Zdjęcia:



Balaton z oddali



Stawik













Ja ;)



A jednak jest tu ktoś prócz mnie...



W kierunku Jaworzna..



Biała Przemsza



Pusto tu..



Opuszczona fabryka w Pieczyskach, niczym Prypec




Tyleee ;)

V-max = 62,26km/h

Rozpoczynamy wiosnę ;)

Sobota, 21 marca 2009 · Komentarze(2)
No to rozpoczynamy wiosnę ;) Ekipa doborowa czyli: Ja, Daniel i Michał ;)

Rano godzina 10 wyjazd z Mysłowic, lekka rozgrzewka do Bierunia, pierwszy postój.
Dalej coraz zimniej, palce u nóg i rąk zamarzły. Do Pszczyny już tylko szybciej by się rozgrzać. Decyzja jedziemy do Bielska ;) Jedyna możliwość, to 20km drogą ekspresową S1. Tempo od 35-40km/h. Góry i mnóstwo śniegu. Dojeżdżamy na dworzec, kupujemy bilety. Dwa normalne, a tylko jeden ulgowy(zapomnieliśmy legitymacji ;/). Załatwiliśmy postój z obiadkiem u wujka od Daniela. Jedziemy do Wilkowic. Mokro, oj mokro i bardzo zimno. Tylko podjazdy. Widoki piękne. Dojechaliśmy. Godzina odpoczynku. Żurek, herbatka i drugie danie za które serdecznie dziękujemy ;)

Powrót do Bielska. Teraz już zjazdy. Oczekiwanie na pociąg, wsiadamy. Nowym 'Flirtem' jedziemy. Trochę pogadaliśmy i wysiadamy w Katowicach Piotrowicach by dobić do setki. Przez Ochojec, Giszowiec dojechaliśmy do Mysłowic. Tu się rozstaliśmy, ja i Michał jeszcze pojechaliśmy dobić do setki. Wybrałem 10 kilometrową pętle w Sosnowcu. Dojechałem jakoś ;)

Dzień wypada wspaniale, naładowałem trochę baterię mózgową ;)
Oby więcej takich wyjazdów ;)

Trasa: Mysłowice -> Imielin -> Chełm Śl. -> Bieruń -> Bojszowy -> Międzyrzecze -> Jankowice -> Pszczyna -> Goczałkowice Zdrój -> Czechowice Dziedzice -> Bielsko-Biała -> Bystra -> Wilkowice(postój, obiad) -> Bystra -> Bielsko-Biała -> (do Katowic Piotrowic pociągiem) -> Ochojec -> Giszowiec -> Mysłowice -> Sosnowiec -> Mysłowice.


Zdjęcia:



Postój w Bieruniu



Ekipa nie do zdarcia! :)



Jedziemy w kierunku Bielska-Białej :)



Kupujemy bilety na dworcu w Bielsku



Też na dworcu









Teraz w stronę Wilkowic, Daniel przed światłami



Góry ;)



Zimowo..



Postój w sklepie, przed domkiem w Wilkowicach, góry :)



Śnieg









Gorący żurek ;)



Widok z przed domku



Ponownie dworzec PKP w Bielsku





Tu już w pociągu do Katowic ;)

Tylee :)

10000 km ! Od 2oo6 roku.

Poniedziałek, 16 marca 2009 · Komentarze(2)
10 000 km z Bikerrr'em. ;)

W czasie: 18 dni 21 godzin 57 minut i 19 sekund.
Co daje 454 godziny na rowerze ;)

Łącznie zajeło mi to 222 wyjazdy.

Najdłuższy dobowy przelot to: 204km.

Największa wysokość na jakiej znalazłem się na rowerze to: 1114 m n.p.m.
Najszybsza prędkość którą osiągnąłem to: 71,76km/h

Można by jeszcze długo statystykować .. ;]

Oby kolejne 10 000km było jeszcze szybciej i bliżej spełnienia!

_--------_
Do tego zamku to chyba zawszę będę wracał. Poza tym to krótka trasa idealna na dzisiejszy dzień. Mało czasu, pogoda popsuta od wczoraj, ale co tam. W drogę..

Dziś wzięta kurteczka, na wszelki wypadek. Po 300 metrach zaczęło kropić, jedziemy dalej. Rozgrzewka w stronę zamku. Dojazd ze średnią 27,00km/h, czas 00:24:28. Kilka zdjęć, w jakże ponurej aurze i powrót. Teraz już troszeczkę wiatr w plecy. Tempo trzymane od 30-35km/h średnio. Momentami przy wyprzedzaniu samochodów 50km/h, lub w dogodnych momentach 40km/h. Jazda bez postojów. Typowy trening: tempo.

Zdjęcia:



Zamek w pełnej okazałości



Ptoszki :)







Podobnie jak wczoraj na koniec ;]

Pozdrowienia znad mokrej szosy...

Zamek w Chudowie ; desz.

Niedziela, 15 marca 2009 · Komentarze(1)
Od dawna oczekiwany wypad nad Zamek w Chudowie, dziś się spełnij, ale po kolei...

Na dziś przewidywany deszcz. Ale rano świeciło ładnie słoneczko, więc się zerwałem i wybyłem... Nawigacja ustawiona i w drogę ;) Z początku jechało się dobrze, pomimo ranka, temperatura w granicach 7-8 stopni. W Ochojcu zaczęło kapać z góry, a potem ciągnęło się już tak do końca. Trochę czasu spędziłem na krajowej nr 81. Odbiłem na zjeździe do Bujakowa. Droga piękna i niezłe interwały. Potem jeszcze trzy kilometry i już w Chudowie. Objeździłem cały Chudów w poszukiwaniu zamku, dzięki informacji miłej Pani, która pokierowała mnie na zamek w końcu dotarłem. Padało mocniej. Kilkanaście zdjęć i powrót. Zanim dojechałem do drogi krajowej na Katowice potwornie mnie wymęczył wiatr, deszcz i nieszczęsne wzniesienia. Potem już tylko chciałem czym szybciej do domu.

Odcinek z Mikołowa do Ochojca w prędkościach od 43-30km/h. Calutki mokry. Dalej nieszczęsne 3 garby do Giszowca, potem już tylko czym szybciej do domu. Koszulka niestety dziś zakończyła swój żywot, nie do doprania... :/

Zdjęcia:



W Mikołowie



Mikołów, skrzyżowanie



W drodze do Bujakowa...



Przydrożna kapliczka





Na jednym ze wzgórz Bujakowskich



Witamy :)



Zamek, ujęcie 1



Oberża pod św. Jerzym



Ponownie



:) Ładne to





Zamek, ujęcie 2



Ponownie Oberża



Zamek, ujęcie 3



Zamek, ujęcie 4



Zamek, ujęcie 5



Zamek, ujęcie 6



Informacje



Na koniec ;)

Tyleee ;)

Pourodzinowo ;)

Sobota, 14 marca 2009 · Komentarze(5)
Wczoraj urodzinki, 7-naste. Jeszcze wczoraj jak wychodziłem do szkoły, miałem śnieg po kostki. Dziś za to zapowiadana od tygodnia piękna pogoda. Sprawdziło się, ale jak zwykle wiało... Po południu postanowienie, krótka pętelka. W domu pięciominutowe ustawianie nawigacji i w drogę. Kolejny raz nie zawiodła. Trasa lekko pagórkowata i mniej ruchliwymi drogami, prócz Katowic. Było miło ;)

Trasa: Mysłowice->Katowice->Tychy->Katowice->Mysłowice->Lędziny->Imielin->Jaworzno->Mysłowice.

Zdjątka:



Nikiszowiec



W drodze na Wesołą...



...właśnie tą drogą





KWK Wesoła



Imielin.

Tyleeee ;)

Nocny marek. Masakra.

Środa, 4 marca 2009 · Komentarze(0)
Zapowiadało się piękne, a wyszło jeszcze gorzej niż zawsze.

Miało być miłe i szybkie 20-25km. HOSE WYKRAKAŁEŚ! Po 13,5km na Wesołej wpadłem w dziurę i po chwili już być kapeć. Nie wiem czy też felga nie poszła.

Brak możliwości skorzystania z telefonu, późna godzina i sklepy pozamykane. 10km do domu z buta! Skróciłem trasę. Po ciemku na ślepo przez jakieś uliczki, potem wszedłem w las... masakra, psy, dziki itp. .. Śnieg, mokro, a ja z szosą przez czarny las. Bardzo skrócona historia...

Będę to wspominał długo, na pewno... Trzy zdjęcia do momentu kiedy jeszcze jechałem.







Fatum HOSE!