W drodze na Janów spotkałem Marka, no to podpiął się i jedziemy. Potem wyjazd na rondzie i koło szkoły na "górce" dalej w dół ul. mikołowską, potem przez Rymerę, trochę w teren koło torów kolejowych(piach :/) i wyjazd na słupnej. Trochę fot i dalej przez tory na Lechię skąd przez centrum i park w Mysłowicach pod KWK Mysłowice. Tutaj z Markiem się pożegnałem i dalej trochę pokręciłem się po centrum, dalej ul. Chopina i przez Bończyk pojechałem do szkoły. Tam na dodatkowe zajęcia wf-u wpadłem i zaraz z kolegami do domu. To tyle na dziś ;)
Elektrownia Jaworzno III, to dzisiejszy cel ;) Wyjechaliśmy po 15. Przez centrum pokierowaliśmy się na most stanowiący granicę między Mysłowiacami a Sosnowcem. Dalej prosto, wjechaliśmy na stadion w Sosnowcu. Przejazd po wałach przemszy i znów na asfalt w stronę Fasion Hause. Za rondem kilkaset metrów skręciliśmy w prawo i wjechaliśmy na przejazd kolejowy. Dalej szukanie jakiejkolwiek ścieżki przez las... jazda przy torach przyspożyła bulu tyłka nie jednemu z nas ;/ Co chwile orientowanie się gdzie jesteśmy :P Wkońcu wjechaliśmy w las, bez scieżki :D, a zaraz z niego wyjechaliśmy. Znaleźliśmy piaskową drogę no to ruszamy. Średnia podczas jazdy koło torów spadła do 13km/h, ehh... Przyśpieszyliśmy na drodzę do elektrowni. Miękko i mokro, piasek lepił się do wszystkiego. Za 10 minut już prawie na asfalcie przy elektrowni, jeszcze spojrzenie na nieco inną rzekę(fotka pod notką). Po wyjechaniu asfaltem pod elektrownię i tu podziwianie ogromu chłodni itd. Sesja zdjęciowa i dalej w drogę, wjechaliśmy w las, jakaś ścieżka była.. zaraz klopot z przejazdem z powodu wycinku drzew pod liniami wysokiego napięcia. Rower na bary i w drogę... Trochę po jeździliśmy po ściółce w lesie.. dalej wjechaliśmy na jakąś piaskową drogę, którą odziwo znałem, tak mi się na początku wydawało. Ku zaskoczeniu koniec drogi ;/ rzeka ją przecina. Genialny pomysł i przejście przez kładkę nad rzeką(extream :D). Dalej to już osadniki i potworny syf, błoto itd. Po upływie paru minut okazało się że Wito zgubił lampke... za chwilę Łukasz zerwał linkę od przeżutek... Dalej po torach przejście i wyjechanie wkońcu na dziećkach. Dalej to jazda bez świateł 12km do domku. Na końcu zakończenie dnia Kebabem w bułce ;)
Zdjęcia:
Wito i nasze maszyny ;)
Stadion w Sosnowcu
Wały Przemszy :D
Przejście kolejowe w drodze do Elektrowni...
Pociąg.. profilowo.. ;D
Ciekawe jak my się tutaj zmieściliśmy :) ?
Po lewej elektrownia, a obok droga do niej prowadząca
To ta tajemnicza rzeka? a może ściek?
Kominy chłodni Elektrowni Jaworzno III
My i kominy ;)
My bike & komin :D
Ja, rower i komin...
Koniec drogi i rzeka.. no i kładka, po której "przeszliśmy"..
Po południu wybrałem się na małą przejażdżkę. Dojechałem do Słupnej asfaltową drogą dalej dróżką leśną, wzdłuż torów dojechałem do Brzezinki. Dalej asfaltem, zakrętami dojechałem do mostu z którego można spoglądać na Elektrownię Jaworzno III. Powrót asfaltem przez Brzęczkowice.
Zdjęcia:
Ratusz w Mysłowicach
Pomnik Prymasa Augusta Hlonda w Mysłowicach
Rynek w Mysłowicach
Centralne Muzeum Pożarnictwa
Boisko do siatkówki na Słupnej
Droga koło torów kolejowych...
Przejście kolejowe
Most, a ja jadę pod nim :D
Na innym moście ;) Widok na Elektrownie Jaworzno III.
Info: WIEJE!! Z domu wyjechałem o 12:15... dalej koło Shela, na rondzie prosto i zaraz w lewo. Chodnikiem dojechałem do ul. Katowickiej, dalej przez pasy prosto w dół koło przystanku. Chodnikiem, pod mostem prosto, dalej koło kościoła, restauracji. Dalej pod mostem w lewo.. chodnikiem na górę mostu drugiego... Tutaj zdjęcie:
Dalej następne zdjęcie:
Dalej jedziemy w dół i za rondem drogą asfaltową prosto, aż do wiaduktu za którym skręcamy w prawo. .. Trochę kluczenia po ogródkach i powrót. Za mostem na Przemszy, w prawo dojeżdżamy do rynku, tutaj zdjęcie fontanny...:
Dalej prosto, trochę przez park, potem drogą asfaltową, aż do garażu. Ot i koniec ;)
Na Górę św. Doroty ruszyłem o 10:20. Było ciepło, ale wietrznie. Świeciło jeszcze słońce. Spokojnie dojechałem do sosnowca, gdzie obejrzałem i z fotografowałem kilka ciekawych obiektów. Dojechałem do Będzina, na zamek. Tutaj spotkałem jednego kolarza [Pozdrawiam :)]. Fotka i dalej w drogę, jadąc w kierunku Wojkowic, odbiłem na szlak czerwony. Tutaj zaczęły się problemy. Mokre i klejące się podłoże łatwo utrudniało mi jazdę, tutaj następna niespodzianka! Biała tafla lodu na całej szerokości drogi. Zaliczyłbym pierwszą glebę w tym sezonie, gdyby nie podpierająca noga. Klucząc z prędkością do 5km/h, znów udałoby się mnie przewrócić na tym lodzie, lecz noga wciąż pomagała, ale wiatr tylko pogarszał sprawę. Przejechałem - ulga.. Dalej to droga leśna ok. 2km. Błoto! :/ Dobra, wyjechałem. Teraz asfaltem pod górę.. potem drogą brukowaną.. No i w końcu wjazd na ścieżkę prowadzącą na szczyt góry. To było raczej prowadzenie roweru pod górę... Nie polecam wjeżdżania tą ścieżką na górę przy roztopach lub po deszczu :/ W końcu, znalazłem się na górze góry :D Kilka pamiątkowych fotek i czyszczenie roweru z błota. Koła się po blokowały.. grr. Po czyszczeniu jeszcze tylny hamulec uległ awarii ;[ Zjazd inną stroną góry. Dalej to powolna powrotna jazda pod wiatr..
Dla was dużo zdjęć ;P -------------------------------
Wyjazd na Dziećkowickie góry rozpocząłem o godz. 10:30. Słońce wstało dziś wyjątkowo późno. Na ulicach mróz. Jadąc drogą 934 kierowałem się przez Brzęczkowice, gdzie zatrzymałem się jeszcze by zrobić zdjęcie ;], dalej przez Brzezinkę, tutaj także postój na zdjęcie, dalej przez Kosztowy, trzymając się wciąż drogi nr 934. Tu zdjęcie mroźnej zimy :) Po wyjechaniu z lasu, skręcając w lewo, wjechałem do Dziećkowic. Jeszcze szybkie zerknięcie na mapę i wjazd do kamieniołomu. Trafiłem dobrze, go godziny odstrzału kruszcu było pomiędzy 12:00 a 13:00, a na zegarku u mnie była 11:45 ;] Kilka pamiątkowych zdjęć i powrót do domu.
Brzęczkowice: My Bike ;]
Brzęczkowice: Kościół wyłożony mozaiką
Brzezinka: Pole uprawne
Kosztowy: Zamarznięte bagno
Dziećkowickie Góry - widok 1
Dziećkowickie Góry - widok 2(kamieniołom)
Dziećkowickie Góry - widok 3 - rower na tle kamieniołomu
Dziećkowickie Góry - widok 4 - ja z rowerem na tle kamieniołomu
Trochę późno zdecydowałem się na start, ale ruszyłem. Po wjeździe w drogi leśne okazało się, że zalega tam lód, po którym kluczyłem bardzo ostrożnie. Dalej to już błoto i mokre podłoże. Dojazd do wieży leśniczego, próba wspięcia sie na 1 poziom(:D) i dojazd do nadajnika. Powrót błotnisty i szybki. Polecam każdemu.